Facebook Pixel

 

Twój pierwszy Rolex, który nie zrujnuje Ci portfela

Rolex Oysterdate 6694

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Śmiało można powiedzieć, że popularność marki Rolex na przestrzeni kilku ostatnich lat niemalże sięgnęła gwiazd. O ich czasomierzach słyszał w zasadzie każdy, a na wszystkie topowe męskie modele trzeba się ustawiać w bardzo, ale to bardzo długich kolejkach, czasem nawet nie wiedząc, czy zostało się faktycznie wpisanym na listę oczekujących. Nic więc dziwnego, że oczy większości ludzi zainteresowanych zegarkami, nieustannie spoglądają w kierunku Rolexa. Podczas gdy ceny nowych zegarków szybowały w górę, kolekcjonerzy zaczęli zagłębiać się dalej i dalej w historyczne modele tej marki i wyciągać coraz to nowe perełki. 

Dla mnie jedną z tych perełek jest Rolex Oysterdate 6694. 

 

 

Model 6694 został zaprezentowany w 1959 roku i był produkowany do końca lat 80-tych. Egzemplarz, który miałem okazję testować pochodzi z 1978 i jest wyposażony w manualny cal. 1225. Tak, jest to zegarek z naciągiem ręcznym, o czym świadczy fakt, że na tarczy nie zobaczymy zwyczajowego napisu “Perpetual”, charakterystycznego dla automatycznych werków tej marki. Mechanizm jest łożyskowany na 17 kamieniach, a jego rezerwa chodu na papierze wynosi 58 godzin. Należy również pamiętać, że nie jest on wyposażony w funkcję szybkiej zmiany daty tzw. quick set, co może nam zabierać nieco więcej czasu przy nastawianiu. Mi osobiście to nie przeszkadza, a nawet dodaje uroku temu nieco starszemu zegarkowi. Mam po prostu więcej okazji na interakcje z nim, nic nie cieszy tak, jak nakręcanie pięknego czasomierza w tym cyfrowym świecie. Przy okazji na bieżąco sprawdzam czy nie występują jakieś nieprawidłowości w jego pracy. Tak już mam z vintage’ami. 

 

 

Rzeczą która od razu się rzuca w oczy jest jego rozmiar, czyli skromne 34mm. Nie dajcie się jednak zwieść. W praktyce wiąże się to z dużą wygodą i klasą. Bez problemu zmieści się pod mankiet koszuli, a świetnie wygląda również do bluzy czy podkoszulka. Dodatkowo tarcza w jasnym kolorze i stosunkowo cienki bezel dodają mu optycznie wielkości. Jest też bardzo lekki i często zapominałem, że go mam na nadgarstku. Swoją cegiełkę, myślę że nawet dosyć sporą, dokłada do tego starszy typ bransolety Oyster. Szerokość między uszami to 19mm i schodzi się do aż 15 przy zapięciu. 

 

 

Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach, a w przypadku tarczy Rolexa Oysterdate, w zasadzie, w proporcjach. Jest to szalenie prosty zegarek, natomiast właśnie takie konstrukcje najciężej zaprojektować, aby cieszyły oko. Osobiście jestem dużym fanem korony umieszczonej na godzinie dwunastej. Równocześnie przełamuje jednorodność innych indeksów i jest niezwykle symetryczna. Na tarczy znajdziemy też charakterystyczny datownik na godzinie trzeciej, jak przystało na Rolexa i model z “Date” w nazwie. Tym co szczególnie chwyciło mnie za serce są ostro zakończone wskazówki, których nie uświadczymy w nowoczesnych modelach. Mimo iż przypominają w dużym stopniu te spotykane w Datejustach, to jednak ten mały szczegół nadaje im lekko innego kolorytu. Są dodatkowo wypełnione trytem i pokryte piękną patyną, która doskonale współgra z tą na kropkach umieszczonych nad indeksami godzinowymi. Tryt był domyślnie wykorzystywany jako materiał fluorescencyjny w zegarkach Rolexa do 1998 roku, a o jego zastosowaniu świadczy mały napis pod godziną szóstą “T SWISS T”. Jako wisienkę na torcie zostawiłem sam kolor cyferblatu - srebrny sunburst o cudownej strukturze. Za każdym razem jak sprawdzałem godzinę w ciągu dnia, przekręcałem czasomierz tak, aby tarcza złapała trochę więcej światła, a mój wewnętrzny dzieciak mógł uśmiechnąć się od ucha do ucha.

 

 

Przez kilka ostatnich dni Oysterdate nie schodził z mojego nadgarstka i szczerze mówiąc urzekł mnie swoją prostotą. Im dłużej siedzę w zegarkach, tym bardziej zwracam się w kierunku mniejszych kopert i klarownych cyferblatów. Oysterdate’a 6694 możemy już kupić za około 14-15 tysięcy złotych, a dostajemy świetny, bardzo uniwersalny i wspaniale wyważony zegarek na bransolecie Oyster od najbardziej cenionego producenta na świecie. Doskonale sprawdzi się na nadgarstkach do 17cm zarówno Panów, jak i Pań, a biorąc pod uwagę fakt, że utrzymuje swoją wartość, myślę, że jest to jeden z ciekawszych pomysłów na codzienny czasomierz Rolexa w rozsądnych pieniądzach.

napisał Aleksander Szewczyk

 

Ten konkretny egzemplarz jest obecnie dostępny w Sklepie Rarist:

 

  Rolex Oysterdate Precision 6694